Sowa
Przywództwo napędzane miłością Przywództwo napędzane miłością

Przywództwo napędzane miłością

Ostatnio na warsztacie z liderami dużej międzynarodowej firmy, w porywie spontaniczności „wymknęło mi się”, że lider powinien kochać ludzi…

No nie Michał, tu to przesadziłeś!

To jest biznes! Może szanował, uwzględniał, wspierał…, ale żeby od razu KOCHAŁ? Eeee, bez przesady!

Czy aby na pewno?

4 filary przywództwa

Lider i menedżer to w pierwszej kolejności człowiek. W drugiej – rola, którą pełni.

Chris Lowney, były dyrektor zarządzający w banku JP Morgan, to wybitny amerykański ekonomista i doświadczony konsultant w zakresie zarządzania biznesem. To również autor bestsellerowej książki „Heroiczne przywództwo”. Ta pozycja to swoisty must-have każdego, kto poprzez rozwój samoświadomości chce być gotowy na wyzwania miejsca, czasu i zadań, z jakimi przychodzi nam się mierzyć na co dzień. Szczególnie w dzisiejszych czasach.

Świadome i mądre przywództwo gwarantuje najpełniejszy rozwój firmy. Gdzie jest źródło potencji liderskiej? Jak mądrze i efektywnie zarządzać zespołem? W jaki sposób odkrywać predyspozycje i przekuwać je w mocne strony, rozpalać w sobie ogień do motywowania siebie i innych?

Chris Lowney znajduje odpowiedzi na te pytania w doświadczeniach zakonu jezuitów. W intrygujący sposób pokazuje, jak założone w 1540 roku przez Ignacego Loyolę Towarzystwo Jezusowe stało się jedną z najlepiej działających korporacji, jakie kiedykolwiek istniały. Udowadnia, że podstawą sukcesu są cztery zasady: samoświadomość, pomysłowość, miłość oraz heroizm.

Tak, dobrze widzisz: MIŁOŚĆ. A jednak! To jeden z 4 filarów skutecznego przywództwa.

Jak rozumie to autor?

Twórca „Heroicznego przywództwa” powołuje się na Ignacego Loyolę, który nawoływał do rządzenia „większą miłością niż strachem”. Co z kolei tworzy „społeczeństwo miłości i zgodności umysłów”, a nie „surowości i służalczego strachu”.

Kochając swoich przełożonych, współpracowników, podwładnych, wrogów i tych, którym służyli, zmienili nie tylko sposób, w jaki Jezuici patrzyli na innych, ale również to, co widzieli. Ich wizja stała się skoncentrowana na talencie i potencjale ludzi. Krótko mówiąc, przywództwo napędzane miłością jest:

  • wizją dostrzegania talentu każdej osoby, jej potencjału i godności,
  • odwagą, pasją i zaangażowaniem, aby odblokować ten potencjał,
  • wynikającą z tego lojalnością i wzajemnym wsparciem, które dodają energii i jednoczą zespoły.

No, ale co właściwie oznacza to mocno wyświechtane, strywializowane i rozmienione na drobne słowo MIŁOŚĆ?

Miłość to jeden z tych tematów, o którym można mówić, pisać nieskończoną ilość razy i nigdy się nie znudzi. Stanowi też prawdopodobnie najbardziej atrakcyjny wątek, po który sięga Hollywood. Więc coś w niej jest! Może zabrzmi banalnie, ale MIŁOŚĆ nie jedno ma imię.

Chciałbym, żebyś zapamiętał tylko dwa.

Agape

Agape określa się jako miłość w swojej najczystszej postaci – która nie potrzebuje powodu i pojawia się bez względu na wszystko. To stan, w którym człowiek poświęca się w całości temu uczuciu, zatraca się w obiekcie swoich zainteresowań i nie znajduje żadnych przeszkód na swojej emocjonalnej drodze.

Wchodzimy na mistrzowski poziom. To, cytując Wikipedię, najwyższa forma miłości. Nie ma w niej ani krzty egoizmu. Miłość agape ma tylko jeden cel: oddać wszystko dla dobra drugiej osoby.

No to chyba mało przydatne w świecie biznesu. Pewnie łatwiej nam wyobrazić sobie ten rodzaj miłości, myśląc o matce troszczącej się o dziecko czy żołnierzu broniącym ojczyzny. No, ale my tu mamy plany, KPI-e, call-e i performance – nie będę za to życia oddawał!!!

Miłość agape od zarania dziejów przejawiała się poprzez troskę o cierpiących i potrzebujących. Już w II wieku co zamożniejsi chrześcijanie mieli zwyczaj zapraszania do swoich domów na uroczyste wieczerze ubogich i potrzebujących braci. Grecy i Afrykańczycy nazwali te wieczerze posiłkami miłości. Czyli po prostu agapą.

Jeśli więc Agape jest troską o potrzebujących i rezygnacją z własnych przyjemności… No to może łatwiej połączyć to ze słowem lider?

Ale jeśli wciąż nie… to warto zobaczyć drugi rodzaj miłości.

Fileo

To greckie słowo definiuje kolejną odsłonę miłości. Chodzi o taki rodzaj kochania, który uaktywnia się w formie ciepłych uczuć i emocji pomiędzy członkami rodziny. Albo między przyjaciółmi. Albo między ludźmi w zespole. To taka miłość, o której zwykle mówimy: miłość bliźniego. To przyjaźń, chęć bycia z kimś na poziomie partnerskim, wspólnota. Tu w grę zaczyna wchodzić emocjonalne przeżywanie i intelektualne zrozumienie.

Fileo może znaczyć po prostu kocham, lubię, szanuję. Fileo dba o człowieka na poziomie zabezpieczania, rozwoju, empatii. Czyż nie brzmi to jak współczesne zadania lidera: przewodzić, dawać wsparcie, integrować wokół wartości? Jeśli tak, to czy nie pora już uznać, że lider powinien kochać (fileo).

Jeśli tak to uważaj! Fileo tak naprawdę stoi już jedną nogą w Agape.

Znaki rozpoznania

Niezależnie od rodzaju miłości, którym obdarzam drugą osobę – jedno jest pewne, w jakiś sposób jest ona dla mnie ważna.

Eric Berne, twórca Analizy Transakcyjnej, wprowadza pojęcie głodów, czyli potrzeb. Jedną z dominujących potrzeb dzisiejszego pracownika jest głód rozpoznania. To potrzeba bycia zauważonym, wysłuchanym, uwzględnionym i docenionym. Może ona manifestować się w potrzebie „błyszczenia”, bycia w centrum uwagi. Jednak często jej podstawą jest chęć, żeby ta druga osoba (lider) był wobec mnie uważny. Uważny, czyli sprawiający, że czuję się w tej relacji ważny.

A jeśli sięgniemy po powyższe rozważania – to może zgodzisz się, żeby słowo ważny zastąpić słowem kochany (fileo)?

Hmmmm…

Głód rozpoznania naszych współpracowników zaspokajamy pracą ze znakami rozpoznania. W Analizie Transakcyjnej określa się w ten sposób wszystko to, co sygnalizujemy w relacji – to, co mówimy i pokazujemy innym, ale też i sobie. Znaki rozpoznania są dla nas niczym tlen, czego dowodzą badania Rene’go Spitza, w drastyczny sposób pokazujące, iż dzieci pozbawione znaków rozpoznania w procesie dorastania, nie tylko rozwijały się gorzej, ale wręcz cofały się w rozwoju.

Dlatego też umiejętnie stosowane nie tylko dają liderowi ogromną moc oddziaływania, ale w znaczący sposób podnoszą skuteczność zespołu, któremu przewodzi. Taki sposób rozumienia potrzeb współpracowników i roli lidera to nic innego jak przywództwo napędzane miłością.

Miłość, w dzisiejszym świecie biznesu, napędza menedżer, który poświęca czas, aby pomagać pracownikowi radzić sobie lepiej. Pomaga osobie, w której widzi potencjał, wyznaczyć ścieżkę kariery w firmie. Inicjuje niezręczną, lecz potrzebną rozmowę. I wreszcie, który podejmuje trudne liderskie decyzje.

Zacznij od siebie

Nie można jednak dawać innym czegoś, czego sami nie mamy. To ważne zdanie, którym żyjemy w TurQsowej. Tak jest również z MIŁOŚCIĄ.

Dzisiejsza skuteczność liderska oparta jest na dwóch podporach: poczuciu wartości i samoocenie lidera.

Poczucie wartości to ta zmienna, którą lider powinien mieć jak największą. Nie ma nic złego w jak najwyższym poziomie poczucia wartości. To nic innego jak stosunek, uczucie do siebie samego. Poczucie godności i bycia ważnym. Czyli znowu MIŁOŚĆ. Jest ona mocno połączona z samooceną. A ta powinna być adekwatna i oparta na realnym wglądzie w swoje talenty i te aspekty, do których nie mam predyspozycji. Ważne jest, by mieć świadomość swoich możliwości i ograniczeń. Wiedzieć, czym dysponuję. Kiedy te dwie zmienne są na odpowiednich poziomach – wszystko jest ok. Gorzej kiedy nie mamy odpowiedniej równowagi.

Wtedy pojawia się pycha – czyli nieuporządkowany rodzaj miłości własnej. Ach znowu ta MIŁOŚĆ!!!

Warto trochę uwspółcześnić tę definicję. Nieuporządkowany – to inaczej zabałaganiony, nieposortowany, nieprzejrzysty. Inaczej mówiąc to taki stan, w którym osoba nie jest „podłączona do siebie”, brakuje jej wglądu i samoświadomości. I ten stan od razu przekłada się na miłość do siebie- czyli rodzaj relacji, stosunku do swojej osoby.

Widzę tu duże niebezpieczeństwo dla skuteczności liderskiej i efektywności zespołu/organizacji. Lider z nieuporządkowanym rodzajem miłości, nie stosujący przywództwa napędzanego miłością ma skłonności od sięgania po niebezpieczne narzędzia utrzymywania biznesu w opłacalnych ramach. Najczęściej tym narzędziem jest agresja. Nie, nie musi wcale bić ludzi! Może w białych rękawiczkach manipulować, mobbingować, wymuszać posłuch, terroryzować, zabierając ludziom poczucie bycia ważnym, czyli KOCHANYM.

I pewnie to nie wyzwanie tylko dzisiejszych liderów. I pewnie dlatego już wspomniany Ignacy Loyola, wieki temu, pouczał swoich współbraci, aby w ich przywództwie było więcej miłości niż strachu.

Pointa

Łatwo to powiedzieć, ale trudniej wcielić w życie. Dla większości ludzi każdy dzień przynosi nowe kryzysy. Tempo dzisiejszego świata, presja, stres, przeciążenie sprawiają, że trudniej nam sięgać po MIŁOŚĆ, łatwiej krzyknąć, postraszyć czy wymusić.

Choć warto pamiętać, że kto kocha ten wymaga. Zatroskany rodzic z miłości do dziecka stawia wymagania, zwraca uwagę, pokazuje dobre i złe postawy. W odpowiedni sposób reaguje na przekraczanie granic. Tak samo lider powinien z miłości do ludzi udzielać informacji zwrotnej, jeśli to konieczne, również tej trudnej. Z miłości lider powinien reagować na zakłócenia w sposobie pracy jego współpracowników. Z miłości…. Tu liczy się intencja.

Osobiste przywództwo to nie worek pełen 101 dyskretnych sztuczek i taktyk. Przywództwo jest raczej sposobem na życie, w którym podstawowe strategie i zasady życiowe wzmacniają się nawzajem. Dla mnie tą, która jest kluczowa, niełatwa, jednak przynosząca najwięcej korzyści jest LIDER KOCHA LUDZI.

Niech Miłość będzie z Tobą!

RozMIŁOwany Michał Makowski

LITERATURA:

  1. Stewart, I.; Joines, V., Analiza Transakcyjna dzisiaj
  2. Chris Lowney, Heroiczne przywództwo. Tajemnice sukcesu firmy istniejącej ponad 450 lat
  3. Wikipedia, https://pl.wikipedia.org/wiki/Agape